Zdecydowana większość właścicieli psiaków, którzy zgłaszają się do mnie z jakimś problemem, rzeczywiście chce pracować i coś zmienić. Zdarzają się jednak wyjątki.
Mój system konsultacji behawioralnej, wypracowany przez lata, poprzedzony różnymi schematami pracy, na dzień dzisiejszy wydaje się najbardziej miarodajny i pozwalający na realną ocenę możliwości psa, zaangażowania właścicieli, nakreślenie realnych celów i planu dalszej pracy. Praktycznie nie prowadzę pojedynczych spotkań. Jest ku temu kilka powodów.
Po pierwsze dlatego, że oczekiwania właścicieli są często nierealne. Większości problemów nie da się rozwiązać za pomocą magicznej różdżki po jednorazowym godzinnym spotkaniu z psem. Nasze często życzeniowe myślenie oparte o programy telewizyjne, gdzie człowiek w ciągu 45 minut “zaczaruje” psa i problem zniknie, jest po prostu kompletnie oderwane od rzeczywistości. Zmiana zachowania psa wymaga czasu, wysiłku, systematyczności i pracy (nierzadko ciężkiej i zdyscyplinowanej).
Po drugie jeśli mam pomóc psu i jego właścicielom, to potrzebuję informacji zwrotnych. W przeszłości często bywało tak, że po pierwszym spotkaniu kontakt się urywał. Z jakich powodów? Czytaj dalej.
Po trzecie stawiam na klientów, którzy faktycznie oczekują zmiany i są zdeterminowani do pracy z psem. Niestety zwykle jest tak, że chcemy podjąć wyzwanie, poświęcić czas, trenować, zmieniać świat, żeby tylko naszemu przyjacielowi poprawić życie, aż do…
…momentu, kiedy trzeba zacząć to robić. Wtedy ze zdziwieniem odkrywamy, że zrobimy to jutro, bo dziś zakupy, pranie, wyjazd, znajomi, urodziny, imieniny, zmęczenie, praca i tak dalej. Prawda jest prosta: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce szuka wymówek.
Aby uniknąć takich sytuacji, jakie opisałem wyżej, konsultacja obejmuje dwa spotkania. To też powinno – i najczęściej tak właśnie jest – mobilizować właścicieli do treningu, wprowadzania zaleceń w życie i do realnej zmiany. Jednak niezwykle ważny jest czas. Z jednej strony czas, który daję psu i opiekunowi, z drugiej strony czas, który i tak ucieka, a do którego marnowania mamy tendencję (i znowu wymówki, znowu codziennie obiecujemy sobie, że już od jutra zaczniemy…).
Dlatego czas między pierwszym a drugim spotkaniem zwykle wynosi 2-3 tygodnie – wystarczająco dużo, żeby wprowadzić pierwsze zmiany, żeby rozpocząć trening, ale też wystarczająco mało, żeby nie mieć możliwości przekładania na później. Jeśli drugie spotkanie nie dochodzi do skutku w ciągu miesiąca od pierwszego – przepada. Chcesz pracować – powiem Ci jak, ale bierz się do roboty. Nie chcesz? Nie marnuj swojego i mojego czasu.
Jednak najlepszy system zawodzi, gdy w grę wchodzą inne czynniki niż dobro psa. Wiele osób wcale nie chce rozwiązać problemu psa, lecz móc go rozwiązywać. Dopóki problem jest, to: mamy o czym rozmawiać ze znajomymi i z sąsiadami, mamy poczucie własnej heroicznej walki o dobro psa, często jesteśmy podziwiani za to ile serca poświęcamy czworonogowi…
A gdyby problem został rozwiązany? Cała magiczna historia wokół naszej osoby, którą nieraz budowaliśmy latami po prostu by zniknęła. Jak pęknięta bańka mydlana. Wielka pustka. Dlatego stawiam warunki. Stawiam konkretne, ale realne wymagania opiekunom, którzy decydują się na współpracę ze mną. Mnie interesuje dobro psa, a nie dobre samopoczucie właściciela. Przy właściwej relacji te dwa elementy i tak pójdą ze sobą w parze – szczęśliwy pies to szczęśliwy właściciel. A jeśli właściciel jest szczęśliwy tylko wtedy, gdy nieszczęśliwy jest pies?…
Nie marnuj czasu. Nie szukaj wymówek. Nie udawaj, że pracujesz, i nie oszukuj – oszukujesz tylko samego siebie. Czas i tak upłynie – możesz go wykorzystać, albo zmarnować – wybór należy do Ciebie. Tak samo, jak dobro Twojego psa.
Krzysztof Miszkiel
Spod znaku psa
Dzien Dobry Ponad rok temu adoptowalam, wowczas 5-6 miesieczna sunie z OTOZ-u. Mika bala sie wlasnego cienia. Jej trauma sa dzieci, boi sie ich bardzo, ucieka z podkurczonym ogonem. Gdy w oddali zobaczy dziecko zmienia kierunek spaceru, nie wejdzie do klatki. A ostatnio zauwazylam ze szczeka na ludzi ktorych zna. To jest jej zachowanie od niedawna, ktorego wogole nie rozumiem. Dzisiaj rano szczekala i doskakiwala do sasiada z psami ktorego zna od poczatku swojego pobytu u mnie. Boi sie tez duzych psow (czarnych), szczeka wowczas do upadlego. W mieszkaniu jest z dwoma kotami, zyja w zgodzie. Ale czy to moze negatywnie wplywac na jej zachowanie? Gdy wychodze z mieszkania pies jest odgradzany od kotow bramka. Mika nie wejdzie na teren kotow ale koty na jej owszem. W ogole Mika jest bardzo grzecznym i kochanym psem, jest bardzo uparta i lubi postawic na swoim ale nie ma z nia problemow. Juz nie ma.
Dzień dobry!
Nie sądzę, żeby mieszkanie z kotami miało wpływ na zachowanie w innych sytuacjach.
Tego typu problemy pomagam rozwiązywać poprzez konsultacje – albo na żywo we Wrocławiu, albo on-line.
Szczegóły można znaleźć tutaj: https://spodznakupsa.pl/kategoria-produktu/konsultacje/
Zapraszam!