Opublikowano

Pixel i jego strachy

Poznajcie Pixela – małego psiaka w typie terriera. Opiekunki Pixela po raz pierwszy skontaktowały się ze mną ponad rok temu, a powodem był lęk separacyjny. Okazało się, że to nie jedyny jego problem. Jesteście ciekawi, co było dalej i jak dziś radzi sobie ten przesympatyczny, wesoły psiak? Czytajcie dalej!

Lęk separacyjny.

Pixela poznałem ponad rok temu. Okoliczności początku naszej przyjaźni były dość poważne – Pixel szczekał pod nieobecność opiekunek, nie potrafił spokojnie odpoczywać w klatce, zdarzało się też, że szczekał w nocy, gdy usłyszał jakieś odgłosy na korytarzu w bloku. Pixel cierpiał na lęk separacyjny, który dawał się we znaki nie tylko opiekunkom, ale też sąsiadom. Nie pomagała też bardzo poważna dysplazja, dolegliwości bólowe i oczekiwanie na zabieg z tym związany. Postanowiłem na początek odczarować klatkę i wprowadzić kilka zmian w codziennym funkcjonowaniu. To był strzał w dziesiątkę. Efekty treningu i pracy opiekunek przyszły dość szybko. Okazało się, że nie zawsze, mimo początkowo dramatycznego obrazka, jaki widzimy, trzeba szukać jakichś wymyślnych i trudnych technik treningowych. Często przepracowanie podstaw z małymi zmianami daje bardzo dobre rezultaty. I co najważniejsze – problemy separacyjne minęły i dziś są tylko wspomnieniem.

Agresja do psów.

Drugim problemem Pixela było agresywne zachowanie w stosunku do innych psów. Pixel potrafił namierzać psy z dużej odległości, mocno ujadać, szczekać i szarpać. Wykazywał przy tym bardzo pewną siebie i ofensywną postawę. Rozpoczęliśmy pracę, jednak początkowo była mało efektywna. Niby lepiej, ale progres był niezadowalający. Co niezwykle ważne, opiekunki Pixela były zdecydowane i zdeterminowane – nie rezygnowały i chciały pracować. W końcu oczekiwane dobre zachowanie Pixela byłoby nie tylko dużą ulgą dla nich, ale też – a może przede wszystkim – Pixel czuł by się znacznie lepiej na codziennych spacerach. Niestety przyszła pandemia i nasza wspólna praca została zawieszona…

Agresja do psów – ostatnie starcie?

Miesiąc temu opiekunki Pixela zadzwoniły znowu. Jego zachowanie w stosunku do innych psów pogorszyło się na tyle, że wychodzenie z nim na zwykły, codzienny spacer było ogromnym wyzwaniem i stresem. Pixel nie odpuszczał, szczekał i rzucał się na większość psów, minięcie innego czworonoga na chodniku stało się walką o przetrwanie.

Spotkaliśmy się ponownie, tym razem jednak zmieniłem strategię. W myśl zasady im mniej, tym więcej, wróciłem do podstaw i do najprostszej techniki treningowej jaka przyszła mi do głowy. Wykorzystaliśmy przy tym kliker i smakołyki, za którymi Pixel przepada – jego motywacja pokarmowa była ogromnym atutem i to pozwoliło na zapalenie światełka w tunelu. Już na pierwszym treningu udało nam się minąć psa w bardzo niewielkiej odległości bez szczekania. To było naprawdę fantastyczne doświadczenie. Ustaliliśmy plan działania – prosty, nieskomplikowany, zrozumiały dla opiekunek i dla Pixela.

Nasze drugie spotkanie, tuż przed świętami, to ogromna niespodzianka i bardzo dobre wiadomości. Pixel zaczął znowu wychodzić na dalsze spacery, a opiekunki czują się zupełnie komfortowo. Udało się sprawić, żeby Pixel zajął się czymś innym niż szczekanie i szukanie “wrogów”. Nie oznacza to końca pracy, bo przed Pixelem jeszcze sporo wyzwań, ale jego stres znacznie spadł, jest rozluźniony i radzi sobie w coraz trudniejszych sytuacjach.

Agresja Pixela jest typowym problemem o podłożu lękowym. Naszym głównym celem jest zmiana emocji związanych z obecnością innego psa, a także zaangażowanie w inną czynność, która niesie frajdę i radość. Dzięki temu stopniowo odwrażliwiamy strachy Pixela związane z innymi czworonogami. Dziś wszystko idzie w dobrym kierunku, a ja trzymam mocno kciuki za Pixela i jego opiekunki. Najważniejsze to się nie poddawać i nie stać w miejscu – tylko systematyczną pracą możesz dać swojemu psu lepsze życie.

Krzysztof Miszkiel

Spod Znaku Psa