Samopoczucie na dziś
Do wczoraj było dobrze, naprawdę dobrze. Dziś Czekan jest zmęczony i trochę osłabiony. Póki co nadal nie występują skutki uboczne w postaci wymiotów czy biegunki, choć przedwczoraj wieczorem kupon był luźniejszy. Ale to zdarza się nawet zdrowym psom. Pojawia się nieco inny problem, mianowicie popuszczanie moczu. Zostaliśmy o tym uprzedzeni jeszcze przed rozpoczęciem leczenia. Działanie sterydu powoduje znacznie zwiększone picie wody, a co za tym idzie kiedyś ta woda musi zejść. Generalnie Czekan jest psem, który zawsze sygnalizuje potrzebę spaceru. Jednak wszystkie czynniki – chemia, steryd, ogólne osłabienie i pewnie pogorszone samopoczucie sprawia, że od kilku dni zdarza mu się popuszczać w trakcie odpoczynku. W trakcie snu zdarzyło się, że popuścił więcej. Jest na to jedna rada – częstsze spacery. Wychodzimy nie rzadziej niż co 3 godziny, a jeśli jest możliwość to co dwie – chodzenie z pełnym pęcherzem nie należy do przyjemności. Za tą dolegliwością naturalnie pojawia się kolejny temat.
Higiena i BHP
Chemioterapeutyki są wydalane w kale, moczu i w ślinie. Leki są mocno agresywne, a co za tym idzie niekoniecznie do końca bezpieczne dla ludzi. Zgodnie z informacją, którą otrzymujemy za każdym razem w karcie wizyty:
Ze względu na leczenie cytostatykami niewskazany jest kontakt zwierzęcia z dziećmi i kobietami w ciąży. Wszelkie wydaliny i wydzieliny powinny być sprzątane w rękawiczkach nitrylowych. Unikać kontaktu ze śliną przez kolejne 10 dni po chemioterapii.
Tak więc na czas leczenie jesteśmy zaopatrzeni w rękawiczki i silikonowe nakładki przeznaczone do chwytania gorących naczyń – ułatwiają mycie misek i wymianę wody. Czekan całe życie korzysta z łóżek. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby teraz mu tego zabronić. Łóżka na dzień zabezpieczone są dodatkowymi narzutami. Na materacu, a pod prześcieradłem założone są dodatkowe nieprzemakalne, ale oddychające ochraniacze. Dodatkowo między ochraniacz a prześcieradło w miejscu, gdzie Czekan leżakuje porozkładane są podkłady higieniczne. Oczywiście po każdym incydencie popuszczania moczu wszystko ląduje w praniu. W praktyce pranie pościeli co drugi dzień. Jako że ogar to pies dość intensywnie się śliniący, w całym mieszkaniu dostępne są blisko “glutościerki”. Ostrożność zachowujemy jak się da, choć jestem pewny, że nie da się uniknąć kontaktu chociażby ze śliną na 100%. Ilość cytostatyków w ślinie czy moczu nie jest duża, ale wiadomo – ostrożności nigdy za wiele.
Nie jest problemem kontakt fizyczny z leczonym psem. Głaskanie, pieszczoty, zabiegi pielęgnacyjne nie stanowią zagrożenia – funkcjonujemy względnie normalnie zachowując maksymalny komfort dla Czekana i względną ostrożność dla wszystkich wokół.
Protokół leczenia
Rodzajów chłoniaków jest wiele. Doboru leczenia dokonuje lekarz weterynarii biorąc pod uwagę rodzaj chłoniaka, typ komórek, podtyp – pacjent objawowy czy bezobjawowy, stadium choroby, wyniki badań morfologicznych, biochemii – czyli ogólny stan pacjenta i pewnie wiele innych wskazań o których nie mam pojęcia.
W naszym przypadku zaproponowane były 3 rozwiązania: chemioterapia wielolekowa – najlepiej rokująca – dająca najwyższe średnie czasy przeżycia i odznaczająca się najlepszą skutecznością – odpowiedzią na leczenie, chemioterapia jednolekowa – tańsza, z rokowaniem krótszych średnich czasów przeżycia – statystycznie o połowę krótszych niż przy protokołach wielolekowych i opcja paliatywna – leczenie sterydem mającym na celu poprawę komfortu, lecz średni czas przeżycia oscyluje w okolicach 3 miesięcy.
Jak już zapewne wiecie leczymy Czekana protokołem dającym najlepsze rokowania, a więc chemioterapią wielolekową. Przy tym typie chłoniaka protokół leczenia nazywa się Wisconsin-Madison i opiera się na czterech różnych lekach. Steryd podajemy codziennie w tabletkach przez kilka tygodni, stopniowo zmniejszając dawkę. Pozostałe leki to Winkrystyna – pierwszy tydzień, Cyklofosfamid – drugi tydzień, Winkrystyna – trzeci tydzień, Doksorubicyna – czwarty tydzień, następnie dwa tygodnie przerwy – tutaj protokół leczenia zapewnia możliwość odpoczynku i regeneracji, a dalej schemat jest powtarzany. Taki cykl ma być powtórzony pięć razy, z wyjątkiem doksorubicyny, która wypada z ostatniego cyklu. Łącznie 19 chemii w ciągu 23 tygodni.
Oczekiwana jest całkowita remisja chłoniaka, co według różnych badań zdarza się w 79-90% przypadków. Zakończenie protokołu nie kończy leczenia, a dalsze postępowanie jest zależne od rezultatów. Ważnym elementem są regularne kontrole – aby trzymać choróbsko w ryzach, musimy wiedzieć czy nie wraca, a jeśli wraca, to musimy mieć możliwość jak najszybszej reakcji i ponownego włączenia leczenia. Przy długim czasie remisji i nawrocie po około roku lub dłużej można powtórzyć cały protokół leczenia ze skutecznością wynoszącą ok. 50%. Przy krótszych czasach remisji włącza się inne protokoły leczenia w oparciu o inne leki. W przypadku niepełnej remisji zwierzę zostaje na chemii (prawdopodobnie) w tabletkach na stałe albo na jakiś czas. W przypadku ostrego, szybko postępującego nawrotu stosuje się tak zwane zestawy ratunkowe – mocniejsze, bardziej agresywne leczenie, które również może dać korzystne rezultaty i wydłużyć nawet znacznie czas przeżycia. W całym leczeniu nie chodzi o wyleczenie. Chodzi o wydłużenie czasu przeżycia z zachowaniem komfortu pacjenta – a więc nie za wszelką cenę. W tym wypadku nowotwór traktujemy jako chorobę przewlekłą. Zresztą już przy diagnozie wiedziałem, że wolę, żeby żył krócej w komforcie niż dłużej ale byle jak. Walczymy, wszystko przed nami, a czas pokaże ile uda się wytargać naszego czasu razem.