W psich grupach w mediach społecznościowych jednym z najczęściej – jeśli nie najczęstszym – pytaniem zadawanym przez właścicieli psów jest “Jaką karmę wybrać?”, “Czym karmicie szczeniaka?”, “Jaka dobra karma dla tej rasy?”.
Zwykle odpowiedzi są kompletnie nietrafione, bowiem inni właściciele zachwalają określone marki karm, które podają własnym psom. Problem polega na tym, że wielu z nich nie ma żadnego porównania z innymi karmami, albo porównanie niewielkie, dotyczące tych karm, których sami wcześniej używali. Ogranicza się to zazwyczaj do 3-4 produktów i tyle. Taka odpowiedź nie jest w żaden sposób miarodajna i rzetelna.
Odrębną kwestią jest wiedza, a właściwie jej brak, dotycząca suchych karm, tego, co w nich siedzi, z czego są produkowane, w jaki sposób konserwowane. I jeszcze jedno: umiejętność czytania etykiet… Zwróć proszę uwagę choćby na jedną kwestię: jeśli na karmie jest napisane, że w składzie znajduje się 50% świeżego mięsa, to jak myślisz ile gramów mięsa znajduje się w 100 gramach gotowej karmy? 50?
Otóż nie. Producent podaje ilość produktu użytego do wyprodukowania karmy. To oznacza, że do produkcji 100 gramów gotowego produktu faktycznie użył 50 gramów mięsa. Haczyk jest w tym, że świeże mięso po wysuszeniu, bez wody, zmniejsza wagę nawet o 80%! To oznacza, że w 100 gramach gotowego produktu mięsa będzie zaledwie 10 gramów. Cała reszta to z reguły nieprzyswajalne albo słabo przyswajalne dodatki i wypełniacze, które opakowane we wspaniałe opisy mają sprawić, że masz poczucie karmienia psa produktem superpremium. A to dopiero początek sztuczek, jakich używają koncerny paszowe.
Brakłoby miejsca na serwerze, gdybym dziś chciał rozwodzić się nad tym, co siedzi w suchych karmach i dlaczego większość z nich jest szkodliwa. Dlatego nie o tym będzie ten wpis. Ale zanim przejdę do sedna, zastanów się dlaczego psy naszych babć i dziadków żyły po 15-18 lat na wsiach bez zbilansowanych super pasz (ekhm… KARM 😉 ). Dlaczego wraz z rosnącym rynkiem coraz to wymyślniejszych karm dla zwierząt domowych, dziś pies w wieku 13-14 lat budzi podziw i zdumienie, a większość odchodzi od nas w okolicach 10-12 roku życia, nierzadko wcześniej z powodu nowotworów. I te alergie. Moda na alergie pokarmowe… Naprawdę nadal nie widzisz związku?
Produkty paszowe dla zwierząt są wygodne. Wystarczy otworzyć worek, nabrać karmy do kubeczka, który już ma miarkę – nawet nie musisz używać wagi! – i wsypać do miski. Jakie to proste! Producenci prześcigają się w pomysłach jak ułatwić nam życie. W czasach, gdzie wszystko mamy niemalże natychmiast, gdzie szukając informacji, produktu czy chcąc kupić dowolną rzecz nie musimy nawet wstać w fotela, taka minimalizacja procesu karmienia zwierząt jest nam na rękę. Do tego atrakcyjne ceny wielu pasz, które wydają się być takie wspaniałe.
Osobiście porównuję gotowe karmy do fastfooda. Powód? Są szybkie w obsłudze. Mają piękne opakowania. Są dostępne natychmiast i bez wysiłku. Są smaczne. (Dlaczego są smaczne, to temat na zupełnie osobny wpis…) I są niezdrowe. Zawierają całą masę składników zupełnie zbędnych w diecie psa, a to co wartościowe jest zazwyczaj marginalne. Często zawierają takie substancje jak etoksychina (stosowana do konserwowania ryb, niedopuszczona do użytku przy produkcji żywności dla ludzi, rakotwórcza), BHT (chemiczny konserwant stosowany w paszach dla zwierząt, ale niedopuszczony do użytku dla ludzi, rakotwórczy), powszechnie stosowana pulpa buraczana (obciąża nerki i wątrobę, może być przyczyną alergii pokarmowych, problemów z uszami, a także być przyczyną nowotworów układu pokarmowego), tłuszcz z kurczaka (mogący powodować wzdęcia), pszenica oraz kukurydza lub mączka kukurydziana (przyczynia się do powstawania alergii pokarmowych), mączka z kurczaka (przerobione odpady poubojowe – łapy, pazury, szyje, jelita… to wszystko, czego nie udało się wykorzystać nigdzie indziej), błonnik roślinny (który stanowią przetworzone odpady takie jak obierki)…
… i wiele wiele innych.
Producenci nie są zobowiązani do podawania pełnego składu paszy, a tym bardziej do podawania np. substancji konserwujących do półproduktów, z których pasza jest wytwarzana. Może być nawet tak, że półprodukt używany przez producenta do bezpośredniej produkcji zawiera substancje dodane wcześniej przez sprzedawcę półproduktu, o których producent paszy nawet nie wie.
Szukasz sposobu na zdrowe żywienie? Nie szukaj wśród gotowych karm.
Osobiście jestem zwolennikiem diety naturalnej, a moje psy są na diecie barf. Biję się w pierś, że nie zawsze tak było. Ale odkąd poświęciłem czas na rozpoznanie tematu żywienia, odtąd karmię świadomie. I ktoś powie, że przecież w mięsie też jest chemia, antybiotyki itd… Może i tak. Nie mniej minimalizuję ryzyko. Mięso i warzywa to ciągle najbardziej czyste, pełnowartościowe produkty, jakie możemy zaoferować naszym czworonogom.
I niech za przykład będzie moja 14-letnia Tara. Z racji wieku nie jest może w doskonałej formie, organizm się starzeje i to naturalny proces. Ale nie ma żadnych guzów, nowotworów czy innych “przyjaciół”, z którymi tak wiele psów dzisiaj się zmaga. Oczywiście i u psa karmionego ekologicznymi produktami z własnej hodowli choroba może się zdarzyć. Ale MINIMALIZUJEMY RYZYKO. A i forma Tary jak na swój wiek jest całkiem niezła 😉
I żeby nie było, że tylko narzekam i straszę. Wiem, że są na rynku dobre karmy. Wiem, że się da. Jednak ich ceny są po prostu kosmiczne. A większość produktów uważanych powszechnie za dobre, wcale taka nie jest – są szkodliwe i niebezpieczne. Wybór zależy od Ciebie.
Więc jeśli zastanawiasz się jaką karmę wybrać dla swojego psa – proszę, przemyśl tę kwestię jeszcze raz.
Krzysztof Miszkiel
Spod znaku psa
Panie Krzysztofie, a jak w takim razie podchodzić do specjalistycznych karm weterynaryjnych???????
Czy barf może je zastąpić i “uzdrowić” naszego psa?
Praktycznie każdą dietę można ułożyć pod psa z różnego rodzaju problemami. Oczywiście istnieją skraje przypadki, lecz w większości wypadków ogranicza nas nasza wygoda, a nie rzeczywista wiedza i dobro psa. Większość weterynarzy pojęcie o żywieniu ma takie samo jak o behawiorze 😉 Jak złamię nogę, to nie idę do dermatologa. Tak samo jak żywienia nie konsultuję z internistą, tylko z żywieniowcem.