Pierwszy kryzys
12 lutego w poniedziałek stawiamy się w lecznicy na trzeciej chemii – kolejny lek w cyklu to Vincristine, ten sam, co za pierwszym razem. Morfologia pokazuje, że parametry krwi stopniowo spadają, ale nadal mamy zielone światło i Czekan przyjmuje leki.
W domu Czekan jest ewidentnie bardziej osłabiony, kolacji nie dojada zostawiając niewielką ilość i zjadając nieco później. We wtorek osłabienie postępuje, ale jeszcze nie dzieje się nic złego, z jedzeniem sytuacja jak dzień wcześniej.
Środa to dzień kryzysu. Czekan rano nic nie zjada. Przed południem na spacerze kładzie się na ziemię i mija dłuższa chwila, zanim decyduje się wrócić do domu. Koło godz. 15.00 na spacerze wymiotuje, a zamiast kału wyrzuca z siebie ciemną brunatną wodę. Jest tak słaby, że mija ponad 20 minut, zanim udaje się go zmobilizować do wstania. Zachęcam go do wejścia do samochodu, ale skutecznie odmawia i ciągnie do domu. W domu dostaje natychmiast awaryjny zastrzyk przeciwwymiotny i środki przeciwbiegunkowe. Pije niewiele. Nie przyjmuje nic do jedzenia łącznie z lekami. Pod wieczór wypija trochę więcej.
W międzyczasie biorę wolne w pracy na czwartek, dzwonię do naszej lecznicy prowadzącej chemioterapię i informuję o sytuacji. Jeśli leki nie pomogą, to w czwartek stawiam się na wizycie. Tak też się dzieje.
Przed południem lądujemy w gabinecie, wychodzimy po 16.00. Czekan ma na miejscu robione badania krwi – morfologia i kontrola stanu trzustki, którą chemia lubi zepsuć. W międzyczasie dostaje pierwszą kroplówkę nawadniającą. Pojawiają się wyniki morfologii – parametry krwi nadal lecą w dół, nie dramatycznie ale sukcesywnie są gorsze. Czekamy na wynik z trzustki. Czekan dostaje antybiotyk i ponownie lek przeciwwymiotny. Przychodzi wynik z trzustki, na szczęście dobry. Możemy podać drugą kroplówkę, która ma za zadanie go wzmocnić – bomba witaminowo-minerałowa. Ze względu na anemię kroplówka musi lecieć powoli. Po czterech godzinach Czekan dostaje jeszcze dożylnie steryd, odmierzone w strzykawkach dawki antybiotyku do podania w domu i przykazanie na drugą kroplówkę następnego dnia (już w lokalnej lecznicy).
Po powrocie odzyskuje apetyt – zjada trochę mięsa i odpoczywa. Teraz czekamy na poniedziałek i ostatnią chemię w cyklu – obyśmy mogli ją bezpiecznie podać.